poniedziałek, 24 czerwca 2013

Prolog

Nazywam się Skylar Reed. Mówią na mnie Sky. Jestem siedemnastoletnią uczennicą.
Na pewno każdy z was wie jak to jest mieszkać w bloku. Na wszelki wypadek opiszę jak to jest i jak wygląda moje życie. Zacznijmy od mieszkania w bloku. Jest bardzo fajnie no może oprócz tego wdrapywania się na górę ale to pomińmy. Czas większości spędza się na dworze choć w moim przypadku tak nie jest. Opiszę dlaczego gdy przejdę do tematu mojego życia. Co wiąże się z tym że przebywa się na dworze? Dużo znajomych. O tak. Zaczynając od piaskownicy aż do końca. Tak było z nami tzn. moimi przyjaciółmi. Tworzymy zgraną grupę. Rzadko zdarzają się kłótnie. Zdecydowanie więcej jest tych zabawnych momentów. Czy ja już przeszłam do opisywania mojego życia? Tak… więc mieszkam z mamą. Tata zostawił nas gdy dowiedział się o chorobie mojej mamy. Było mi ciężko. Moja mama zachorowała na stwardnienie rozsiane. W wyniku tego wylądowała na wózku inwalidzkim do końca życia. Ubolewałam nad tym długo. Zawsze jak byłam mała chodziłyśmy na spacery, jeździłyśmy razem rowerami, biegałyśmy a teraz czar prysł. Wszystko się rozpłynęło . To tak jak zbite lustro. Zawsze było idealne, bez żadnych rys. Pewnego razu lustro bez przyczyny spadło. Roztrzaskało się na miliony drobnych elementów uszkadzając przy tym podłogę. Wszystko zostało posprzątane ale jednak pamiątka po tym została. Rysy. W moim wypadku pozostały wspomnienia których nie zapomnę. W związku z tym że moja mama zachorowała muszę poświęcać jej dużo czasu. Nie z wszystkim może sobie poradzić. Gotuję obiad, sprzątam. Zastępuję w wszystkim mamę. Długo nie mogła się z tym pogodzić i bardzo jej brakowało codziennych czynności. Z chęcią byłabym przy niej zawsze… jednak ona powtarza mi że nie mam marnować życia i mam szaleć dopóki jestem młoda. Szaleć. U mnie definicją szalenia jest spędzanie czasu z przyjaciółmi i czasami łyk procentowego napoju. Do moich codziennych obowiązków należy również wyprowadzanie mamy na spacery oraz praca. No właśnie. Pracuję w Nando’s. Jak na razie są wakacje i praca nie utrudnia mi nauki. Byłam zmuszona gdzieś się zatrudnić. Nie że moja mama nie dostaje pieniędzy. Są po prostu mało wystarczające. Opłacenie rachunków odejmuje nam znaczną ilość pieniędzy. Tata nie chce nas wspomóc. Nie chce nas wspomóc!? Pff… co ja gadam on nawet z nami nie utrzymuje kontaktu. Ożenił się i wyjechał do Irlandii. Czasami naprawdę jest mi ciężko. Nie rozklejam się. Dla mnie płacz to pokazanie jakim jest się słabym. Ja nie jestem słaba! Ja po prostu zastanawiam się jak można być bez sumienia, mieć serce ze stali. Mam zawsze przy sobie dwie najważniejsze przyjaciółki. Donna i Margaret. Czasami mnie wspierając a czasami to ja je. Mimo tego że los nam jakoś nie przynosi szczęścia potrafię się śmiać i nie pogrążać w żalu i smutku. Może to dzięki mojej mamie? Jest bardzo mądra. Często daje mi bardzo dobre rady. Jest pisarką dzięki czemu budzi we mnie podziw. Jest najlepszym wzorem do naśladowania.  Zero smutku, zawsze uśmiech, pomocna, inteligentna, szlachetna. Potrafi bardzo dobrze zrozumieć ludzi.  To chyba na tyle co do mojego życia. Jak widać nie jest skomplikowane… do czasu… 

2 komentarze:

  1. Łał! A cóż to za cudo? Dlaczego nic nie wiedziałam o tym blogu? Hmm?!

    OdpowiedzUsuń
  2. I znowu zaszalałaś ... :-* Doradziłam żebyś pisała ten blog gdy przesłałaś mi na facebook'u prolog ... to cudo które teraz mogą przeczytac inni ... jest niesamowite... rozni sie od innych czyli jest wspaniale i jeszcze to jak ty to piszesz dodaje mu piękna ... Czekam juz na next ... :-*

    Tytka

    OdpowiedzUsuń