- Hej. Nie martw się pozbędziemy się tego
świństwa- Do pokoju wparowała Donna z Margaret. Uśmiechnęłam się.
- Dzięki- Powiedziałam łamiącym się
głosem.
- Ej kochana, nie płacz. Twoje łzy nie są
jego warte.
- Donna ma rację. Powinnaś wymazać go z
pamięci i być z Harrym- Przez chwile myślałam że wiedzą o tym co zaszło na
plaży ale to nie możliwe.
- Dlaczego wy sie tak na niego
uwzięłyście?- Próbowałam być poważna ale chyba kiepsko mi to szło.
- Ej a co ty się tak uśmiechasz? Co się
działo? Opowiadaj- Nalegała Margaret.
- Nic takiego
- Bo się pogniewamy
- Oj, no dobra ale nikomu ani słowa.
Uprawiałam z Harrym seks- Stały jak mór.
- O Boże! Cudownie! Jak było?-
Przekrzykiwały się nawzajem. Zaśmiałam się.
*
Opowiedziałam im mniej więcej co się
działo. Cały czas się zachwycały. Cieszyły się chyba bardziej niż ja. Jednak
jakaś część tego żałowała. Stałam się jego kochanką i to ze mną zdradził Sashę.
Moją byłą przyjaciółkę. Jest dla mnie taka miła a ja wywinęłam takie coś. Co
mogłam poradzić? Chciałam tego i chyba się w nim zakochuje. Donna i Margaret
wykonały makijaż który maskował moje siniaki. Zmieniły również opatrunek.
Założyłam krótkie niebieskie spodenki, białą bluzkę na ramkach i strój
kąpielowy.
- Chodź. Idziemy na plażę- Donna pociągnęła
mnie za rękę. Wyszłam z pokoju. W salonie nikogo nie było.
- Gdzie reszta?- Zapytałam.
- Jest 12:00 poszli na plaże- Wyszłyśmy z
mieszkania. Po drodze napotkałam właścicielkę. Zapłaciłam od razu za stolik.
Kobieta była bardzo sympatyczna i nie robiła żadnych problemów. Mieszkanie
mieliśmy opuścić do godziny piętnastej. Wstąpiłyśmy do sklepu. Kupiłam sobie
drinka i chipsy. Byłam strasznie głodna.
- To może kupisz sobie hot-doga albo coś-
Zaproponowała Donna gdy znudzona przeglądałam menu restauracji.
- Nie, mam ochotę na coś słodkiego-
Wyszłam i skierowałam się do piekarni.- Dzień dobry
- Dzień dobry co podać?
- Po proszę drożdżówkę- Kasjerka podała mi
pieczywo. Zapłaciłam i wyszłam z sklepu. Ruszyłyśmy dalej. Gdy przechodziłyśmy
obok stoisk moje oczy ujrzały truskawki. - Czekajcie!- Krzyknęłam a one sie
odwróciły.
- Co tym razem?- W podskokach podeszłam do
stoiska. Kupiłam koszyk truskawek i z wielkim uśmiechem wróciłam do
przyjaciółek. Przewróciły oczami i się zaśmiały.
*
- Są tam!- Krzyknęła Donna gdy byłyśmy na plaży. Nie mogłam jeść
moich przysmaków bo mi je zabrały.
- Jesteśmy- Wydyszała Margaret i położyła się
na czyimś kocu.
- Ej spadaj- Justin ją wygonił. Zrobiła
minę zbitego psa. Zaśmiałam się. Rozłożyłam ręcznik i zdjęłam ubrania.
- Daj mi moje jedzonko- Powiedziałam
zniecierpliwionym tonem. Wyglądałam jak mała dziewczynka która czeka aż ktoś
powie jej niespodziankę.
- A tej co?- zaśmiał się Erick.
- Trzymaj- Podał mi jedzenie. Zabrałam się
za truskawki.
- Z nią jak z babą w ciąży- Powiedziała
Margret. Moje zachcianki nie miały nic związanego z ciążą.
- Oj tam od razu w ciąży- powiedziałam i
się położyłam. Odepchnęłam drożdżówkę na bok.
- Co już jej nie chcesz?- Zapytała Donna.
- Tak
- Boże dziewczyno! Najpierw robisz scenę
że chcesz słodkie a teraz go nie jesz- Zaśmiałam się z resztą jak każdy.
- Z czego tak się śmiejecie?- Usłyszałam
znajomą chrypę.
- Z Sky bo ma zachciewajki jak baba w
ciąży- Zaśmiał się Mike. Otwarłam jedno oko żeby zobaczyć minę Harry’ego.
Zaśmiał się i położył na ręczniku.
- Idę do wody- Wymamrotałam. Wstałam z
ręcznika i szłam szybko po piasku. Parzył mnie w stopy. Odetchnęłam z ulgą gdy
moje stopy poczuły zimną wodę. Weszłam trochę głębiej. Woda sięgała mi przed kolana.
Była to wystarczająca głębokość. Morze było dzisiaj spokojne. W oddali
widziałam statek. Na morzu pływały motorówki i skutery wodne. Obok mnie
przebiegały dzieci. Nie raz zostałam ochlapana wodą. Chyba powinnam zapomnieć o
Zayn’ie nie chce przez niego popsuć sobie wakacji. Poczułam na moim udzie dużą
dłoń. Drgnęłam i odskoczyłam. Odwróciłam się i zobaczyłam Harry’ego. Był
smutny. Nie bałam się go ale takie podchody nie były teraz odpowiednie.
Wiedziałam że Styles nic mi nie zrobi.
- Boli?- Zapytał i przejechał delikatnie
palcami po miejscu gdzie znajduje sie siniak.
- Nie- Odpowiedziałam i spojrzałam w jego
oczy. Tonęłam w zieleni jego tęczówek. - Dziękuję- Powiedziałam i się do niego
przytuliłam. oplótł mnie opiekuńczo rękoma i głaskał moje plecy.
- Żałujesz?- Spytał szepcząc do mojego
ucha. Podniosłam wzrok.
- Nie- Złączył nasze wargi tak szybko.
Jakby nie mógł już wytrzymać. Oddałam pocałunek. Całował czule ale za razem
namiętnie. Oderwaliśmy się od siebie by złapać oddech.
- Wracamy?
- Mhm- Podążałam za nim. Poznałam nasz
parawan. Za nim był Mike z Maxem. Puszczali latawiec. Zaśmiałam się bo za
bardzo im to nie wychodziło. Położyłam się na ręczniku.
*
Spakowaliśmy swoje rzeczy i wsadziliśmy do
bagażnika. Postanowiliśmy w pierw jeszcze pochodzić a potem dopiero jechać.
Podobno Max juz załatwił nam namioty. Po plaży udaliśmy się na jedzenie. Sasha
z Margaret i Donną udała się po pamiątki. Chłopacy poszli oglądać auta bo był
jakiś zjazd. Zostałam sama z Harrym. Chodziliśmy po plaży trzymając się za ręce.
Wspaniałe uczucie. Chwila wolności jest dla nas jak ósmy cud świata.
- Chodź- Harry pociągnął mnie za rękę.
Chwyciłam lewą ręką kapelusz który prawie mi spadł. Dobiegliśmy do latarni.
Styles rzucił pieniądze. Nie patrzył nawet ile. Wbiegliśmy po schodach. Byliśmy
sami. Widok zapierał dech w piersi.
- Ale ślicznie- Powiedziałam podchodząc do
barierki i się wychylając.
- Też tak uważam- Mruknął do mojego ucha.
Przygryzł je. Złożył na mojej szyi pocałunek motylka. Zachichotałam. Odwróciłam
się do niego. Pocałowałam go namiętnie. Okręcił mnie i przyparł do latarni.
Całował moją szyję. Oplotłam jego kark dłońmi. Moje palce zaczęły bawić się
jego lokami. Podniósł mnie tak abym mogła owinąć swoje nogi wokół jego
bioder. Całowaliśmy się jeszcze chwile. Oderwaliśmy się od siebie bo ktoś
wszedł na latarnię. Zaczęłam się śmiać. Nasunęłam ramiączka od bluzki na moje
ramiona a Harry zapiął zamek od spodni. Niestety do niczego nie doszło. Pociągnęłam
go za rękę. Zbiegaliśmy ze schodów cały czas się całując. Wskoczyłam na jego
plecy.
- O ty słoniu- Zaśmiał się. uderzyłam go w
głowę- Ałł
*
Wróciliśmy po godzinie. Aktualnie znajduję
się w aucie. Głowę opartą mam o szybę. Wpatruję się w obraz za oknem. Panuje
cisza która mi nie odpowiada. Oderwałam głowę gdy zobaczyłam znajomą sylwetkę.
- Zatrzymaj się!- Rozkazałam. Otwarłam
drzwi i wybiegłam. Podbiegłam do Zayna. Zaczęłam uderzać w jego tors. -
Dlaczego? Dlaczego to zrobiłeś?! Jesteś sukinsynem! Bezwartościowym gównem!-
Wpadłam w szał.
- Przepraszam
- Mam gdzieś twoje przeprosiny! Nie chcę
cię znać! Nie istniejesz dla mnie!
- Ale Sky...
- Zamknij się!- Krzyknęłam i uderzyłam go
w twarz. Nie kontrolowałam złości. Wszystko było wykonane pod wpływem impulsu.
Zostałam od niego odciągnięta.
- Co ty robisz?- Usłyszałam znajomą
chrypę.
- Niszczę go tak jak on zniszczył mnie-
Wyszeptałam. Harry mono mnie przytulił.
*
Dojechaliśmy na miejsce. Był to las. Pełno
szczypawic, pająków i innych robaków. Rozłożyliśmy swoje namioty. Każdy dobrał
się w pary. Jeden namiot był pięcioosobowy i tego zajęli chłopacy trzy były
dwuosobowe. Margaret była z Donną a Harry z Sashą.
- Mam być sama?- Spytałam
- Nie będziesz sama. Będą z tobą robactwa-
Mike poklepał mnie po ramieniu.
- Zabawne!- Krzyknęłam za nim. Zaczął się
śmiać. Weszłam do środka namiotu. Rozłożyłam śpiwór i wykonałam wszystkie
potrzebne czynności. Postanowiłam wyjść. Chwyciłam za zamek. Zaczęłam nim
szarpać bo się zaciął. Szarpnęłam nim w dół i niespodziewanie się
rozpiął. Wyleciałam z namiotu jak długa.
- Nienawidzę namiotów- Powiedziałam
i wstałam. Otrzepałam sie z ziemi. Usłyszałam śmiechy. Odwróciłam głowę i
zobaczyłam znajomych oraz jakiś nieznajomych. Było ognisko o którym nawet nie
miałam pojęcia. Podeszłam do nich i usiadłam obok Margret i Donny.
- Przydałby się ktoś kto gra na gitarze-
Powiedziała Donna.
- Fakt. Harry by śpiewał ale kto by grał?-
Powiedziała Sasha.
- Mam pomysł- Powiedział nieznajomy
brunet. Wstał i gdzieś poszedł.
- Cześć jestem Nathan to jest Austin a to
Robert- Wskazał na swoich znajomych.\
- Cześć ja jestem Skylar- powiedziałam i
uścisnęłam jego rękę. Usiadł obok mnie.
- Na ile przyjechaliście?
- Nie wiemy. Pojedziemy jak nam się
pieniądze skończą- Zaśmiałam się. Rozmawiałam z nim dość długo. Harry mnie
obserwował jakbym miała zrobić coś głupiego. W końcu przyszedł brunet. Usiadł
na ławce.
- I co gdzie ta gitara?- Zapytała Donna.
- Zaraz przyjdzie kolega- Powiedział.
- To jest Sam- Powiedział Nathan. Kiwnęłam
głową i uśmiechnęłam się do niego.
- Hej- Usłyszałam. Ten głos, znam go zbyt
dobrze. Przed oczami zrobiło mi się ciemno. Wszystkie odgłosy słyszałam w
oddali. Straciłam panowanie nad swoim ciałem. Ktoś mnie złapał. Zostałam szturchnięta
kilka razy. Odzyskałam dawną ostrość wzroku i panowanie nad ciałem.
Zorientowałam się że to Nathan mnie złapał.
- Coś nie tak?- Zapytał.
- Nie- Wstałam pośpiesznie z ławki.
- Gdzie idziesz?- Usłyszałam głos mojej
przyjaciółki.
- Daleko stąd- Powiedziałam i poszłam
przed siebie. Gdy zorientowałam się że przede mną jest las i nic więcej
zawróciłam. Słyszałam dźwięk gitary i głos loczka. Tak cudownie brzmiał.
Weszłam do namiotu. Położyłam się. Następnie zapaliłam latarkę. Krzyknęłam i
zerwałam się gdy zobaczyłam na samej górze namiotu wielkiego pająka.
- Przeklęty namiot!- Kopnęłam w niego.
Znów usłyszałam śmiechy.
- MAŁO ZABAWNE- powiedziałam. Podeszłam do
mini lodówki. Wyjęłam z niej napój procentowy. Otwarłam go i zaczęłam pić.
Podeszłam do Nialla. Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam.
CDN
cudo <3
OdpowiedzUsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuńsuperowy !!! czekam na nexta .oczywiście będę dalej czytała i życzę weny
OdpowiedzUsuńświetne!!!
OdpowiedzUsuńczekam na nexta...♥
Szkoda że taki krótki ale fajny ;)
OdpowiedzUsuńJa cie tak przepraszam Zuzka!! Moj Boze, serio!! Ja to sama nie wiem. Zepsol mi sie komputer i wgl nwm kiedy go prxywioza. Ja ci przestalam komentowac rozdzialy dlatego ze wgl nie mam dostepu do internetu. Tyle co u Oliwi. To straszne, wiem. Ale chodzi mi o to zebys nie obrazala sie za brak komentarzy. Teraz wpis dodaje z komputera Oliwi a ona nie pozwoli mi siedxiec tak dlugo zebym mogla przeczytac wszystkie rozdzialy na blogu- skonczylam na 3 rozdziale i jak tylko komputer wroci to odrobie wszelkie zalegloci obiecuje. Mam nadzieje ze sie na mnie nie obrazilas. :> LUCY!! :**
OdpowiedzUsuń