- Co ty tu robisz?- Spytałam. Może to dziwne bo wcześniej byłam na niego zła ale teraz cieszę się że tu jest. Jest dla mnie przyjacielem.
- Oto samo mógłbym spytać ciebie- Odpowiedział a moje serce zadrżało pod wpływem jego głosu.
- Przyjechałam na wakacje- Powiedziałam ciszej. Kontroluj się Sky! Kontroluj!
- Ja też. Pamiętasz jak mówiłem ci że jadę z przyjaciółmi? To właśnie oni- Nastała cisza która była zbawieniem dla mojego serca które robiło fikołki.- Przepraszam Sky. Nie chciałem żeby to tak zabrzmiało- Podszedł do mnie. Dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów. Chwycił mój podbródek. Spojrzałam w jego oczy. Nie do końca widziałam ich kolor ale potrafiłam sobie je idealnie wyobrazić. Są jak ocean. Pełne tajemnic i spokoju.
- Miałeś rację. Zachowywałam się strasznie- Dał krok. Teraz dzieliły nas milimetry. Nachylił się tak by nasze głowy znajdowały się na tej samej wysokości. Wiedziałam do czego to dąży. Obiecałam sobie że nie będę tracić głowy przy każdym z nich i zachowywać się tak jak robiłam to wcześniej. Oplotłam jego kark swoimi rękoma i wtuliłam się w jego tors. Przez chwile był zdezorientowany ale po chwili przytulił mnie mocniej i pogłaskał po plecach. Słyszałam bicie jego serca. To zwykłe bicie tworzy melodię której rozszyfrować nie potrafię.- Będzie tak jak dawniej?- Wyszeptałam. Mruknął do mojego ucha a mnie przeszły dreszcze.- W takim razie. Będziesz ze mną spać?- Odsunął się ode mnie lekko i śmiesznie poruszył brwiami.
- Zboczeniec- Odepchnęłam go śmiejąc się. Zaczęłam iść w stronę namiotów. Podbiegł do mnie śmiejąc się. Chwycił mnie i przerzucił przez ramię. Zaczęłam się śmiać jak wariatka. Klepałam go w tyłek. Oczywiście oddawał mi. Przeszliśmy obok ogniska ale nie interesowało mnie to jakie mają miny i co myśli Harry. Był przy mnie Niall i to było najważniejsze. Wpakował mnie do namiotu i położył się. Przytuliłam się do jego klatki. Teraz nie przeszkadzał mi nawet pająk który chodził po namiocie. Nie bałam się bo był przy mnie przyjaciel który odgrywa ważną część w moim życiu. Zamknęłam swoje oczy. Bawił się moimi włosami. Usypiało mnie to więc w mgnieniu oka zasnęłam.
~~ 2 tygodnie później~~
Całą ekipą szliśmy na plażę. Dołączyli się też przyjaciele Nialla. Harry wydaje się być na mnie zły. Oh, zazdrośnik. Przeszliśmy przez las i naszym oczom ukazało się morze. Znów były fale. Chłopacy rozłożyli parawan. Następnie położyliśmy się na ręcznikach.
- Harry a od czego ty masz takie podrapane plecy?- Sasha podejrzliwie spytała Harry'ego.
- Nie wiem może gdzieś się otarłem- Powiedział kładąc się obok mnie.
- Mhm- Mruknęła. Udała że wierzy ale ja wiedziałam że tak nie jest. Jej mina mówiła sama za siebie. Po za tym te zadrapania to widoczne kreski. Ewidentnie wiadomo że sprawczynią była tego jakaś kobieta którą okazałam się ja. Czasami zadziwiam sama siebie. Słyszałam śmiechy i krzyki moich przyjaciół. Niektórzy grali w siatkówkę a inni się kąpali. Ja wybrałam odpoczynek tak samo jak Styles i Horan. Po obydwu stronach leżą chłopacy którzy są dla mnie ważni. Niall jest moim przyjacielem. Na jego widok uśmiech sam wdziera się na moją twarz. Czuję motylki i fale ciepła gdy staje ode mnie zaledwie kilka centymetrów. Harry jest pociągający i bardzo przystojny. Jestem kolejną ofiarą jego uroku. Zieleń jego oczu jest dla mnie uspokajająca i działa jak jakieś zioło uspokajające. Drżę pod wpływem jego dotyku, serce skacze i robi fikołki gdy pieści moje ciało, gdy nasze usta się spotykają wyczuwam spięcie. Jakby zderzały się ze sobą dwa te same uczucia. Chyba już wiem. Harry Edward Styles jest dla mnie kimś więcej. Nie jest kumplem, przyjacielem tylko moim nałogiem. Potrzebuję go tak samo jak powietrza. To on daje mi szczęście i przy nim czuję się bezpieczna. Chyba w końcu mam swoją definicję miłości. Jest nią Harry. Poczułam uszczypnięcie na moim pośladku. Podniosłam się na łokciach.
- Który to?- Spytałam spoglądając na ich twarze. Zaśmiali się i pokazali palcem na siebie. Westchnęłam i z powrotem się położyłam.-Gorzej niż dzieci- Zamknęłam swoje oczy. Widziałam ciemność. Nawet w takim momencie nie dają mi spokoju. Odpięto mój stanik. Zapięłam go i podniosłam się. - Wiem że to ty Niall- zaśmiałam się. Pokazał swoje białe ząbki.
- Co mi zrobisz?
- Zabiorę cię w krzaki i zgwałcę- zaśmiałam się wstając z ręcznika.
- Gdybym wiedział że taka będzie kara to też bym odpiął ten stanik- Mruknął smutnie Harry. Wyglądał tak niewinnie. Spuścił głowę. Pochyliłam się i musnęłam jego usta. Jego mina była bezcenna. Był zdziwiony.
- Sky chodź do nas!- Krzyknęły moje przyjaciółki. Otrzepałam się z piasku i poszłam do nich. Stanęłam w kole. Przyszykowałam ręce by dobrze odbić piłkę. Wykonałam ruch ale w tej samej chwili wpadł na mnie jakiś szatan. Wcielone zło. Upadłam na ziemie. To zło warzy chyba z tone. Wyglądałam jak placek. Poczułam czyjeś palce które kreśliły wzory na moim ciele. Wzdrygnęłam się i zaczęłam wyrywać.
- Spokojnie to tylko ja- Usłyszałam ten głos. Zerwałam się i naskoczyłam na jego plecy.
- Nabrechtałeś sobie Niall- Usłyszałam śmiech. Pociągnęłam go za te bujne włosy. Usiłował mnie zrzucić. Wyglądało to naprawdę komicznie.
- Zaraz cię utopie
- Nie!- krzyknęłam przerażona i z niego zeskoczyłam. Syknęłam z bólu gdy moja kostka lekko się wygięła.
- Od kiedy boisz się wody?- Niall wyciągnął rękę w moją stronę.
- Od kiedy prawie utonęłam- Powiedziałam.
*
Opowiedziałam Niall'owi o ostatnich zdarzeniach. Był wściekły na Zayna. Na plaży byliśmy do godziny 15:00. Bawiłam się świetnie. Pomijając chwile w których Harry był bardzo blisko Sashy. Byłam ciekawa czy jest takim świetnym aktorem czy może coś do niej czuje.
- Idziemy kupić pamiątki i do wesołego miasteczka- Oznajmiła Donna. Wstałam i nagle przed oczami zrobiło mi się ciemno.
- Coś nie tak?- Spytał Niall.
- Sky?
- Wszystko w porządku?
- Co się dzieje?- Słyszałam głosy w oddali. Moje nogi zrobiły się jak z waty. Upadłam. Straciłam świadomość co się dzieje. Teraz nie słyszałam żadnych głosów a moje ciało nie wykonywało moich poleceń. Ciemność i cisza to było wszytko. Zobaczyłam tą cudowną zieleń. Sądziłam że to tylko moja wyobraźnia ale gdy usłyszałam jego głos wiedziałam już że to nie wobraźnia a cudowna rzeczywistość.
- Boże ale mnie przestraszyłaś- Spojrzałam na lewo i zobaczyłam pochylająca się Margret. Przyglądałam się im. Byli przestraszeni. Podniosłam się na łokciach.
- Zemdlałaś- Powiedział Niall jakby nie dowierzał.
- Nie tylko spałam- Zażartowałam.
- Nic jej nie jest- Zaśmiał się Styles. Skupiłam się na jego wargach. Miałam wielką ochotę je pocałować ale była ta pieprzona granica! Otrzepałam swoje ubrania.
- Idziemy?- Spytałam. Kiwnęli głową i poszli za mną.
- Poniosę cię. W razie gdybyś zemdlała nie spadniesz na ziemie- Niall chwycił mnie i zaczął nieść jak pannę młodą. Zaczęłam chichotać. Dziewczyny stwierdziły że jest uroczy. Ja wiedziałam to już od dawna.
- Czekajcie!- Krzyknęłam i wyrwałam się Niall'owi. Poszłam do sklepu. Kupiłam czekoladę i truskawki. - Jestem!- Krzyknęłam i zaczęłam iść. Wyjęłam z siatki czekoladę. Połamałam ją i poczęstowałam każdego. Wzięłam jeden kwadracik i wsadziłam go do buzi wraz z truskawką.
- Przecież to do siebie w ogóle nie pasuje- Powiedział Niall.
- Mi tam smakuje- Powiedziałam i kontynuowałam jedzenie. Podeszła do mnie Margret.
- Powinnaś zrobić test ciążowy- Szepnęła mi na ucho. Zachłysnęłam się na jej słowa. Zaczęła klepać mnie po plecach.
- Zabawne!- Zwróciłam się w jej stronę gdy byłam w stanie coś powiedzieć.
*
Podeszliśmy do stoiska. Chłopacy zaczęli oglądać koszulki z różnymi nadrukami ja poszłam pooglądać urocze foczki. Wzięłam do ręki średniej wielkości pamiątkę i zaczęłam podziwiać. Obracałam ją w swoich drobnych dłoniach. Spojrzałam na cenę i nie zastanawiając się kupiłam dwie. Jedną do mamy a drugą do babci. Margret z Donną stały przy stoisku z bransoletkami. Wyminęłam chłopaków którzy właśnie nabijali się z jakiegoś napisu. Podeszłam do nich.
- Kupujecie?- Spytałam gdy zauważyłam jak przymierzają biżuterię.
- Chyba tak
- Coś się stało?- Spytałam patrząc na Margret która była jakaś przygaszona.
- Nie, nie- Powiedziała i odeszła. Westchnęłam i zaczęłam szukać jakieś odpowiedniej dla mnie bransoletki. Wybrałam czarną z cekinami. Zakupiłam ją i usiadłam na ławce. Znajdowałam się na ślicznym deptaku. W okół znajdowało się pełno straganów. Ludzie chodzili powoli. Chcieli zapamiętać jak najwięcej. Na ich twarzach malował się uśmiech. Aż miło było patrzeć na te uśmiechnięte twarze. Kupiłam to co chciałam więc pozostało mi czekanie na resztę. Obok mnie przebiegła dziewczynka. Była taka szczęśliwa. Margaret uważała że jestem w ciąży? Każdy może zemdleć. O Boże! Przecież się nie zabezpieczyliśmy. Co jeśli będę w ciąży?! Nie, to nie możliwe. To jest jak najbardziej możliwe! Spokojnie to tylko głupie myśli.
- Przyjechaliśmy tutaj na wspólne wakacje a ty w ogóle nie spędzasz ze mną czasu- Usłyszałam zdenerwowany głos Sashy. Odwróciłam głowę w prawo i dostrzegłam ją wraz z Harry'm. Gestykulowała rękoma.
- Histeryzujesz
- Histeryzuje?! Masz mnie za wariatkę?!
- Nie ale zaraz chyba będę miał- Zachichotałam pod nosem. Dziewczyna zmierzyła go wzrokiem. Wyżywała się na nim akurat w miejscu publicznym do tego jej ręce machały we wszystkie strony.
- Nie odzywaj się do mnie
- Spoko- Mruknął. Zaczął odchodzić ale Sasha złapała go za nadgarstek.
- Spoko?! Już mnie nie kochasz?- Zapytała a on stał i tempo wpatrywał się w jej oczy. Byłam ciekawa co się wydarzy. Bałam się że zaraz ją pocałuje. Wszystko na to wskazywało.
- Przepraszam cię ale moje serce należy do kogoś innego- Wypowiedział te słowa ciszej ale wystarczająco głośno bym usłyszała. Serce zaczęło bić mi szybciej. Ręce zaczęły drżeć. Nie wierzyłam że to powiedział. Zaczęło robić mi się duszno. Jestem pewna że zbledłam na twarzy. Obraz zaczynał tracić swoją jakość.
- Wszystko w porządku?- Usłyszałam ten jego cudowny zachrypnięty głos.- Chodź - Wyciągnął dłoń w moją stronę. Uścisnęłam ją i podniosłam się z ławki.
*
Jestem w jakiejś chorej grze ale jeśli dzięki niej będę miała Harry'ego przy sobie i nie będę przejmować się tym czy ktoś nas zauważy to będę walczyć do samego końca. Wygram.
- Dobrze się czujesz?- Spytał. Kiwnęłam głową. Patrzyłam w morze. Wiatr był zimny ale prawa ręka która mnie oplatała sprawiała że wszystko się we mnie gotowało.
- Harry?
- Tak?
- Nie sądzisz że to wszystko jest chore?
- Może nie wszystko ale ja tak. Zakochałem się.
- Miłość jest chorobą?- W tych tematach byłam jak małe dziecko. Nie wiedziałam nic.
- Nieuleczalną
- Skąd to porównanie?- Bawiłam się piaskiem.
- Gdy jesteś chory twój organizm jest osłabiony. Pozostawi po sobie ślad. Z resztą wiesz jak to jest. Z miłością jest podobnie. Przychodzi w nieoczekiwanym momencie, czujesz fale ciepła i niesamowite uczucie. Tam- położył dłoń na moim sercu- pozostanie ślad. Pamiątka na resztę życia- Mówił to tak niesamowicie.
- Kochasz mnie?- Spytałam patrząc w jego oczy.
- Tak- Nie wahał się
- Skąd wiesz?
- Bo jesteś moim powietrzem. Bez ciebie nie potrafię żyć. Jesteś brakująca częścią mojego serca- Czułam magię. To jak wypowiadał te słowa. Mówił z taką pewnością i spokojem. Po moim policzku zaczęły spływać łzy.- Nie płacz
- Kocham cię- Powiedziałam i musnęłam jego usta. Oddał pocałunek. Czułam się nieziemsko. Ten pocałunek przepełniony był uczuciami prosto z serca. W końcu wiem jak to jest kochać i być kochanym. To uczucie jest niesamowite. Mogę walczyć o niego nawet z całym światem. To niesamowite że z nienawiści może powstać miłość.
- Boisz się płynąć statkiem?
- Nie- Odpowiedziałam. Chwycił mnie jak pannę młoda i zaczął nieść. Codziennie podziwiam jego urodę i do teraz nie rozumiem jak może być ktoś aż tak przystojny. Anioł? Anioł z rodu diabła. Jak to brzmi. Postawił mnie na betonie. Chwycił moją rękę i splótł ją ze swoją. Spojrzałam i automatycznie się uśmiechnęłam. Kupił bilety i weszliśmy na statek. Zajęliśmy miejsce przy burcie. Zdążyliśmy na ostatnią chwilę. Gdy zaczęliśmy wypływać wstałam i podeszłam do burty. Podziwiałam zachód słońca. Poczułam dłonie na moich biodrach. Nie musiałam się odwracać bo dobrze wiedziałam kto to. Zaczął całować moją szyję. Odwróciłam się i zaczęłam się śmiać
- Z czego się śmiejesz?- Zapytał uśmiechając się.
- Z szczęścia
- A co jest w tej chwili twoim szczęściem?
- Ty- Nachylił się tak by nasze twarze były na tej samej wysokości i złączył nasze usta w pocałunku. Zawsze podziwiać będę to jak na mnie działa.
- Przepraszam czy chce może kupić pan różę?- Podeszła do nas młoda dziewczyna z bukietem ślicznych róż. Harry wyciągnął portfel i zapłacił sporą sumę. Chciałam powiedzieć że nie musi jej kupować ale gdy zobaczyłam jak się uśmiecha postanowiłam zamilknąć.
- Oto róża dla najwspanialszej dziewczyny na całym wszechświecie- Powiedział i wręczył mi czerwoną róże
- Nie wiedziałam ze z ciebie taki romantyk
*
Cały rejs spędziliśmy romantycznie. Harry nawet zaśpiewał coś dla mnie. Był uroczy. Zakochiwałam się w nim jeszcze bardziej. Gdy wyszliśmy z statku było już po dwudziestej godzinie. Wracaliśmy plażą do naszych namiotów. Ten dzień był przepełniony wrażeniami i czułościami. Tym razem nie zasypiałam w objęciach blondyna lecz Harry'ego. Chcę zasypiać i budzić się w jego ramionach.
__________________________
- Nie wiem może gdzieś się otarłem- Powiedział kładąc się obok mnie.
- Mhm- Mruknęła. Udała że wierzy ale ja wiedziałam że tak nie jest. Jej mina mówiła sama za siebie. Po za tym te zadrapania to widoczne kreski. Ewidentnie wiadomo że sprawczynią była tego jakaś kobieta którą okazałam się ja. Czasami zadziwiam sama siebie. Słyszałam śmiechy i krzyki moich przyjaciół. Niektórzy grali w siatkówkę a inni się kąpali. Ja wybrałam odpoczynek tak samo jak Styles i Horan. Po obydwu stronach leżą chłopacy którzy są dla mnie ważni. Niall jest moim przyjacielem. Na jego widok uśmiech sam wdziera się na moją twarz. Czuję motylki i fale ciepła gdy staje ode mnie zaledwie kilka centymetrów. Harry jest pociągający i bardzo przystojny. Jestem kolejną ofiarą jego uroku. Zieleń jego oczu jest dla mnie uspokajająca i działa jak jakieś zioło uspokajające. Drżę pod wpływem jego dotyku, serce skacze i robi fikołki gdy pieści moje ciało, gdy nasze usta się spotykają wyczuwam spięcie. Jakby zderzały się ze sobą dwa te same uczucia. Chyba już wiem. Harry Edward Styles jest dla mnie kimś więcej. Nie jest kumplem, przyjacielem tylko moim nałogiem. Potrzebuję go tak samo jak powietrza. To on daje mi szczęście i przy nim czuję się bezpieczna. Chyba w końcu mam swoją definicję miłości. Jest nią Harry. Poczułam uszczypnięcie na moim pośladku. Podniosłam się na łokciach.
- Który to?- Spytałam spoglądając na ich twarze. Zaśmiali się i pokazali palcem na siebie. Westchnęłam i z powrotem się położyłam.-Gorzej niż dzieci- Zamknęłam swoje oczy. Widziałam ciemność. Nawet w takim momencie nie dają mi spokoju. Odpięto mój stanik. Zapięłam go i podniosłam się. - Wiem że to ty Niall- zaśmiałam się. Pokazał swoje białe ząbki.
- Co mi zrobisz?
- Zabiorę cię w krzaki i zgwałcę- zaśmiałam się wstając z ręcznika.
- Gdybym wiedział że taka będzie kara to też bym odpiął ten stanik- Mruknął smutnie Harry. Wyglądał tak niewinnie. Spuścił głowę. Pochyliłam się i musnęłam jego usta. Jego mina była bezcenna. Był zdziwiony.
- Sky chodź do nas!- Krzyknęły moje przyjaciółki. Otrzepałam się z piasku i poszłam do nich. Stanęłam w kole. Przyszykowałam ręce by dobrze odbić piłkę. Wykonałam ruch ale w tej samej chwili wpadł na mnie jakiś szatan. Wcielone zło. Upadłam na ziemie. To zło warzy chyba z tone. Wyglądałam jak placek. Poczułam czyjeś palce które kreśliły wzory na moim ciele. Wzdrygnęłam się i zaczęłam wyrywać.
- Spokojnie to tylko ja- Usłyszałam ten głos. Zerwałam się i naskoczyłam na jego plecy.
- Nabrechtałeś sobie Niall- Usłyszałam śmiech. Pociągnęłam go za te bujne włosy. Usiłował mnie zrzucić. Wyglądało to naprawdę komicznie.
- Zaraz cię utopie
- Nie!- krzyknęłam przerażona i z niego zeskoczyłam. Syknęłam z bólu gdy moja kostka lekko się wygięła.
- Od kiedy boisz się wody?- Niall wyciągnął rękę w moją stronę.
- Od kiedy prawie utonęłam- Powiedziałam.
*
Opowiedziałam Niall'owi o ostatnich zdarzeniach. Był wściekły na Zayna. Na plaży byliśmy do godziny 15:00. Bawiłam się świetnie. Pomijając chwile w których Harry był bardzo blisko Sashy. Byłam ciekawa czy jest takim świetnym aktorem czy może coś do niej czuje.
- Idziemy kupić pamiątki i do wesołego miasteczka- Oznajmiła Donna. Wstałam i nagle przed oczami zrobiło mi się ciemno.
- Coś nie tak?- Spytał Niall.
- Sky?
- Wszystko w porządku?
- Co się dzieje?- Słyszałam głosy w oddali. Moje nogi zrobiły się jak z waty. Upadłam. Straciłam świadomość co się dzieje. Teraz nie słyszałam żadnych głosów a moje ciało nie wykonywało moich poleceń. Ciemność i cisza to było wszytko. Zobaczyłam tą cudowną zieleń. Sądziłam że to tylko moja wyobraźnia ale gdy usłyszałam jego głos wiedziałam już że to nie wobraźnia a cudowna rzeczywistość.
- Boże ale mnie przestraszyłaś- Spojrzałam na lewo i zobaczyłam pochylająca się Margret. Przyglądałam się im. Byli przestraszeni. Podniosłam się na łokciach.
- Zemdlałaś- Powiedział Niall jakby nie dowierzał.
- Nie tylko spałam- Zażartowałam.
- Nic jej nie jest- Zaśmiał się Styles. Skupiłam się na jego wargach. Miałam wielką ochotę je pocałować ale była ta pieprzona granica! Otrzepałam swoje ubrania.
- Idziemy?- Spytałam. Kiwnęli głową i poszli za mną.
- Poniosę cię. W razie gdybyś zemdlała nie spadniesz na ziemie- Niall chwycił mnie i zaczął nieść jak pannę młodą. Zaczęłam chichotać. Dziewczyny stwierdziły że jest uroczy. Ja wiedziałam to już od dawna.
- Czekajcie!- Krzyknęłam i wyrwałam się Niall'owi. Poszłam do sklepu. Kupiłam czekoladę i truskawki. - Jestem!- Krzyknęłam i zaczęłam iść. Wyjęłam z siatki czekoladę. Połamałam ją i poczęstowałam każdego. Wzięłam jeden kwadracik i wsadziłam go do buzi wraz z truskawką.
- Przecież to do siebie w ogóle nie pasuje- Powiedział Niall.
- Mi tam smakuje- Powiedziałam i kontynuowałam jedzenie. Podeszła do mnie Margret.
- Powinnaś zrobić test ciążowy- Szepnęła mi na ucho. Zachłysnęłam się na jej słowa. Zaczęła klepać mnie po plecach.
- Zabawne!- Zwróciłam się w jej stronę gdy byłam w stanie coś powiedzieć.
*
Podeszliśmy do stoiska. Chłopacy zaczęli oglądać koszulki z różnymi nadrukami ja poszłam pooglądać urocze foczki. Wzięłam do ręki średniej wielkości pamiątkę i zaczęłam podziwiać. Obracałam ją w swoich drobnych dłoniach. Spojrzałam na cenę i nie zastanawiając się kupiłam dwie. Jedną do mamy a drugą do babci. Margret z Donną stały przy stoisku z bransoletkami. Wyminęłam chłopaków którzy właśnie nabijali się z jakiegoś napisu. Podeszłam do nich.
- Kupujecie?- Spytałam gdy zauważyłam jak przymierzają biżuterię.
- Chyba tak
- Coś się stało?- Spytałam patrząc na Margret która była jakaś przygaszona.
- Nie, nie- Powiedziała i odeszła. Westchnęłam i zaczęłam szukać jakieś odpowiedniej dla mnie bransoletki. Wybrałam czarną z cekinami. Zakupiłam ją i usiadłam na ławce. Znajdowałam się na ślicznym deptaku. W okół znajdowało się pełno straganów. Ludzie chodzili powoli. Chcieli zapamiętać jak najwięcej. Na ich twarzach malował się uśmiech. Aż miło było patrzeć na te uśmiechnięte twarze. Kupiłam to co chciałam więc pozostało mi czekanie na resztę. Obok mnie przebiegła dziewczynka. Była taka szczęśliwa. Margaret uważała że jestem w ciąży? Każdy może zemdleć. O Boże! Przecież się nie zabezpieczyliśmy. Co jeśli będę w ciąży?! Nie, to nie możliwe. To jest jak najbardziej możliwe! Spokojnie to tylko głupie myśli.
- Przyjechaliśmy tutaj na wspólne wakacje a ty w ogóle nie spędzasz ze mną czasu- Usłyszałam zdenerwowany głos Sashy. Odwróciłam głowę w prawo i dostrzegłam ją wraz z Harry'm. Gestykulowała rękoma.
- Histeryzujesz
- Histeryzuje?! Masz mnie za wariatkę?!
- Nie ale zaraz chyba będę miał- Zachichotałam pod nosem. Dziewczyna zmierzyła go wzrokiem. Wyżywała się na nim akurat w miejscu publicznym do tego jej ręce machały we wszystkie strony.
- Nie odzywaj się do mnie
- Spoko- Mruknął. Zaczął odchodzić ale Sasha złapała go za nadgarstek.
- Spoko?! Już mnie nie kochasz?- Zapytała a on stał i tempo wpatrywał się w jej oczy. Byłam ciekawa co się wydarzy. Bałam się że zaraz ją pocałuje. Wszystko na to wskazywało.
- Przepraszam cię ale moje serce należy do kogoś innego- Wypowiedział te słowa ciszej ale wystarczająco głośno bym usłyszała. Serce zaczęło bić mi szybciej. Ręce zaczęły drżeć. Nie wierzyłam że to powiedział. Zaczęło robić mi się duszno. Jestem pewna że zbledłam na twarzy. Obraz zaczynał tracić swoją jakość.
- Wszystko w porządku?- Usłyszałam ten jego cudowny zachrypnięty głos.- Chodź - Wyciągnął dłoń w moją stronę. Uścisnęłam ją i podniosłam się z ławki.
*
Jestem w jakiejś chorej grze ale jeśli dzięki niej będę miała Harry'ego przy sobie i nie będę przejmować się tym czy ktoś nas zauważy to będę walczyć do samego końca. Wygram.
- Dobrze się czujesz?- Spytał. Kiwnęłam głową. Patrzyłam w morze. Wiatr był zimny ale prawa ręka która mnie oplatała sprawiała że wszystko się we mnie gotowało.
- Harry?
- Tak?
- Nie sądzisz że to wszystko jest chore?
- Może nie wszystko ale ja tak. Zakochałem się.
- Miłość jest chorobą?- W tych tematach byłam jak małe dziecko. Nie wiedziałam nic.
- Nieuleczalną
- Skąd to porównanie?- Bawiłam się piaskiem.
- Gdy jesteś chory twój organizm jest osłabiony. Pozostawi po sobie ślad. Z resztą wiesz jak to jest. Z miłością jest podobnie. Przychodzi w nieoczekiwanym momencie, czujesz fale ciepła i niesamowite uczucie. Tam- położył dłoń na moim sercu- pozostanie ślad. Pamiątka na resztę życia- Mówił to tak niesamowicie.
- Kochasz mnie?- Spytałam patrząc w jego oczy.
- Tak- Nie wahał się
- Skąd wiesz?
- Bo jesteś moim powietrzem. Bez ciebie nie potrafię żyć. Jesteś brakująca częścią mojego serca- Czułam magię. To jak wypowiadał te słowa. Mówił z taką pewnością i spokojem. Po moim policzku zaczęły spływać łzy.- Nie płacz
- Kocham cię- Powiedziałam i musnęłam jego usta. Oddał pocałunek. Czułam się nieziemsko. Ten pocałunek przepełniony był uczuciami prosto z serca. W końcu wiem jak to jest kochać i być kochanym. To uczucie jest niesamowite. Mogę walczyć o niego nawet z całym światem. To niesamowite że z nienawiści może powstać miłość.
- Boisz się płynąć statkiem?
- Nie- Odpowiedziałam. Chwycił mnie jak pannę młoda i zaczął nieść. Codziennie podziwiam jego urodę i do teraz nie rozumiem jak może być ktoś aż tak przystojny. Anioł? Anioł z rodu diabła. Jak to brzmi. Postawił mnie na betonie. Chwycił moją rękę i splótł ją ze swoją. Spojrzałam i automatycznie się uśmiechnęłam. Kupił bilety i weszliśmy na statek. Zajęliśmy miejsce przy burcie. Zdążyliśmy na ostatnią chwilę. Gdy zaczęliśmy wypływać wstałam i podeszłam do burty. Podziwiałam zachód słońca. Poczułam dłonie na moich biodrach. Nie musiałam się odwracać bo dobrze wiedziałam kto to. Zaczął całować moją szyję. Odwróciłam się i zaczęłam się śmiać
- Z czego się śmiejesz?- Zapytał uśmiechając się.
- Z szczęścia
- A co jest w tej chwili twoim szczęściem?
- Ty- Nachylił się tak by nasze twarze były na tej samej wysokości i złączył nasze usta w pocałunku. Zawsze podziwiać będę to jak na mnie działa.
- Przepraszam czy chce może kupić pan różę?- Podeszła do nas młoda dziewczyna z bukietem ślicznych róż. Harry wyciągnął portfel i zapłacił sporą sumę. Chciałam powiedzieć że nie musi jej kupować ale gdy zobaczyłam jak się uśmiecha postanowiłam zamilknąć.
- Oto róża dla najwspanialszej dziewczyny na całym wszechświecie- Powiedział i wręczył mi czerwoną róże
- Nie wiedziałam ze z ciebie taki romantyk
*
Cały rejs spędziliśmy romantycznie. Harry nawet zaśpiewał coś dla mnie. Był uroczy. Zakochiwałam się w nim jeszcze bardziej. Gdy wyszliśmy z statku było już po dwudziestej godzinie. Wracaliśmy plażą do naszych namiotów. Ten dzień był przepełniony wrażeniami i czułościami. Tym razem nie zasypiałam w objęciach blondyna lecz Harry'ego. Chcę zasypiać i budzić się w jego ramionach.
__________________________
Dodaję ten rozdział tylko ze względu na was. Mi w ogóle się nie podoba. Mam nadzieję że was nie zawiodę.
Czytasz?= komentujesz pamiętaj że każdy komentarz jest dla mnie motywacją.
Dokąd jedziecie na This is us? Ja jadę do Leszna.
cudowny :)))
OdpowiedzUsuńSuperowy!!!Czekam na nexta i życzę weny :) Na This is us jadę do Wrocławia
OdpowiedzUsuńcuuudowny<3
OdpowiedzUsuńWspaniały, Hazza romantik :D
OdpowiedzUsuń