czwartek, 23 stycznia 2014

Część druga: Rozdział 7

I wszystko w moim życiu znów się zmieniło. Dziwię się, że mam jeszcze siły na to wszystko. To bardziej wykańczające niż bieganie czy jakikolwiek inny sport. Moje życie po raz kolejny miało swoją metamorfozę. Ciekawe ile jeszcze przede mną...
Po całej sytuacji w parku po namowach -Harry'ego zgodziłam się żeby wrócił ze mną do stolicy. Darcy pozostanie jednak tajemnicą. Trudno mi wyobrazić reakcję rodziny Stylesa.
Nie jest łatwo żyć u boku Harry'ego. Jest to cholernie trudne. Mamy swoje własne obowiązki. Gdy ja chodzę do pracy on zawozi Darcy do pracy bądź się nią opiekuje. To bardziej zakręcone niż by się wydawało.
-Sky!- Otrząsam się i spoglądam w górę widzę twarz mojego szefa.
- Cześć...- Mówię z uśmiechem, ale jestem trochę zawstydzona. Myślę, że zarzuci mi niesumienne wykonywanie pracy, która polega siedzeniu za ladą, odbierania telefonów, pomagania klientom i najważniejsze to być miłym, uprzejmym i życzliwym.
- Jesteś zajęta dziś wieczorem?- Słyszę uwodzicielską nutę w głosie i o mało co nie spadam z krzesła. Jest niezwykle przystojny, szarmancki no i jest szefem, ogromnej korporacji. Nie zaskakuje mnie swoim pytaniem, ponieważ spotykaliśmy się kilka razy. Z początku było to nie zmierzone, ale z biegiem czasu i to się zmieniło. Darcy go lubi i wydaje mi się, że Niall też.
- Jasne- Uśmiecham się i kładę kosmyk włosów za ucho. Odchrząkuje i wstaje gdy obok mnie pojawia się Cam.
- Do zobaczenia- Mówi i idzie zapewne do swojego gabinetu. Nie mija minuta, a Camila zadaje mi pytanie i głupio na mnie patrzy.
- Leci na ciebie- Podnoszę brew i parskam.
- Cam, jesteś nienormalna- Biorę plik dokumentów i mam zamiar je odnieść, ale zatrzymuję się gdy Camila mówi.
- Hej przecież wiem, ale to nie oznacza, że nie mam racji- Śmieje się - Ja zawsze mam racje- Marudzi pod nosem, ale doskonale to rozumiem. Kiwając głową z dezaprobatą idę do gabinetu księgowego. Pukam do drzwi, a gdy słyszę proszę, wchodzę do środka. Threvor jak zwykle siedzi na fotelu, który dla osoby nieprzesiadującej na nim wygląda na niezwykle wygodny, ale jest zupełnie odwrotnie. Z każdej możliwej strony leżą dokumenty. Jednak znajduje się miejsce na kawę. Kładę plik z boku i po cichu wychodzę. Gdy znajduję się na moim stanowisku pracy sprzątam biurko i biorę swoje rzeczy. Żegnam się z Camila oraz pozostałymi pracownikami i kieruje się do wyjścia.
- Sky!- Odwracam się i widzę Jacksona biegnącego do mnie. Jego krawat buja się na boki. Uśmiecham się gdy staje przede mną i dyszy.
- O której możesz dzisiaj sie spotkać?
- O 17?
- Ok, jesteśmy umówieni- Całuje mnie w policzek. Serce przyśpiesza swoje bicie, a w głowie zaczyna mi trochę wirować. Może moje ciało reaguje w jakiś sposób na jego dotyk, ale to nie to samo co czuję przy Harrym. Nie chcę o nim myśleć... Nie wiem nawet kiedy znalazłam się na dworze. Sypie śnieg, a na moich nogach znajdują się botki o wysokim korku. Po za tym mam na sobie ołówkową spódniczkę, a w niej koszulę przez co nie ułatwia mi to iścia po ślizgiej nawierzchni. Moje włosy staja sie delikatnie mokre od płatków śniegu. Wyglądam zapewne zabawnie idąc w tak ostrożnie do mojego auta. Wduszam przycisk na pilocie i słyszę charakterystyczny odgłos. Otwieram drzwi i wsiadam do samochodu. Włączam ogrzewanie oraz radio i ruszam do domu by znów zmierzyć się z Harrym.

Otwieram drzwi do domu i od razu trafia we mnie ciepło oraz to wspaniałe uczucie gdy wraca się zawsze do domu po pracy. Kładę torbę na szafę i przystępuję do ściągania szala oraz płaszcza. W momencie gdy sięgam po zamek od botków przybiega Darcy.
- Cześć mamusiu- Uśmiecham się i łapię ją unosząc w powietrze. Całuję w czoło i przytulam.
- Nie, nie- Protestuje gdy chcę ją postawić
- Darcy jesteś już ciężka- Uśmiecham się i ściągam buty. Dziewczynka biegnie gdzieś na co kręcę z dezaprobatą głową. Kieruję się do kuchni by zrobić kawę, której tak bardzo potrzebuję. Wstawiam wodę i idę do góry. Wchodzę do sypialni i przebieram się w normalne rzeczy. Gdy mam zamiar iść z powrotem po wodę słyszę śmiechy dochodzące z pokoju Darcy więc postanawiam tam zajrzeć. Opieram się o framugę drzwi i patrzę na Harry'ego który podrzuca Darcy w powietrze. Harry odwraca się w moją stronę, a Darcy kładzie się na podłogę i wzdycha głośno. Śmieję się.
- Jak było w pracy?- Pyta Harry.
- Jak to w pracy- Mówię gdy wychodzimy z pokoju. Zalewam kubek wodą i siadam przy stole, naprzeciwko Harry'ego.
- Darcy była grzeczna?
- Ona zawsze jest grzeczna
- Nie przesadzaj- Przechylam głowę na bok.
- S..- Przerywa bo ktoś dzwoni do drzwi. Zrywam się i pędzę je otworzyć. W drzwiach stoi Niall i wiem, że będzie zły. Nie wie tak samo jak inni, że Harry tutaj tymczasowo mieszka.
- Cześć stara- Chce mnie przytulić, ale odpycham go i śmieję się.
- Cześć- Idzie prosto do kuchni. Cholera. Wchodzę zaraz za nim.
- Ehem Sky?- Odwraca się w moją stronę- Czy mnie wzrok myli?
- Niall- Przeciągam ostatnie litery. Harry wstaje i chyba ma zamiar coś powiedzieć, ale Niall mu przerywa.
- Wynoś się stąd!- Horan go atakuje i momentalnie go odciągam.
- Mam takie samo do cholery prawo być tutaj jak ty! A nawet większe bo Darcy to moja córka!- Krzyczy na Nialla, który powiększa swoje oczy kilka krotnie gdy mówi że Darcy to jego córka z naciskiem na 'moja'
- Powiedziałaś mu?- Mówi zaskoczony.
- Nie teraz Niall... Nie mam siły- Siadam na krzesło, ale od razu wstaję. Mam trzydzieści minut do spotkania z  Jacksonem. Biegnę szybko do góry. Chwytam do rąk sukienkę z skóry i idę pod prysznic. Myję się ekspresowo. Zakładam ją na siebie i robię mocniejszy makijaż. Włosy idealnie prostuję. Zakładam biżuterię oraz wyjmuję czarne lity z szafy. Gdy jestem gotowa mam jeszcze pięć minut. Schodzę na dół gdzie są wszyscy.
- Mamo!- Darcy piszczy i podbiega do mnie- Ładnie wyglądasz- Dziękuję jej i zauważam, ze Niall wraz z Harrym przypatrują mi się.
- Co?
- Dokąd idziesz?- Pyta Harry.
- Idę z Jacksonem na kolację- Mam dość kłamstw.
- Hahaha stary to szef korporacji. Nie masz szans- Niall klepie Stylesa po plecach.
- Niall!- Karcę go. Gdy słyszę dzwonek do drzwi pędzę by je otworzyć. Całuje mnie w policzek i wyciąga z domu. Zdążam sie jeszcze pożegnać.


Rozmawiamy o wszystkim. Zaczynając od pracy kończąc na życiu prywatnym. Jest bardzo przyjemnie i żadne z nas nie ma ochoty się rozstawać. Śmiejemy się w momencie gdy dzwoni mój telefon.

H: Darcy ma gorączkę
S: Jesteś pewien?
H: Tak, przyjeżdżaj
S: Ok

Rozłącza się.
- Przepraszam, ale musze jechać. Darcy ma gorączkę.
- Jasne. Odwiozę cię
- Dzięki- Ubieram płaszcz i staram się dotrzeć tam jak najszybciej. Wiem, że Harry nie ma doświadczenia i to sprawia, ze chcę tam być natychmiastowo.
- Do zobaczenia Sky- Całuje mnie w policzek. Żegnam się i wychodzę z auta. Staram się robić wszystko jak najszybciej. Może i jestem przewrażliwiona, ale to chyba i tak lepiej niż gdyby mnie nie obchodziło w ogóle jej zdrowie. Nie ściągam ubrania wierzchniego tylko biegnę na górę. W pokoju Darcy siedzi Harry na skraju łóżka i akurat patrzy na termometr. Podchodzę bliżej i zauważam, że dziewczynka jest już w piżamce i że ma wypieki.
- Dobrze, że jesteś- Mówi i wstaje.- Jest rozpalona, a gorączka nie schodzi- Podaje mi termometr. Ma trzydzieści dziewięć stopni. Siadam obok niej i dotykam jej czoła. Trzyma w raczkach swojego misia. Wstaję i idę do kuchni po lekarstwa. W między czasie zdejmuję płaszcz i buty.
- Coraz większa- Mówi Harry i zauważam, że jest przerażony. Mierzwi swoje włosy i ciągle głaszcze Darcy po głowie. Ja również się o nią boję, ale wiem, że jeśli podam leki to będzie lepiej. Rozpuszczam tabletkę w szklance z sokiem oraz nalewam na łyżkę syrop. Karze jej je wypić.
- Moja kochana córcia- Mówi Harry gdy Darcy dzielnie wypija lekarstwa. Nie kontroluję tego co się dzieje. Zaczynam szlochać i to nie z powodu Darcy, ale z tego, że ją pokochał i nie jest mu obojętna.
- Sky?- Pyta Harry.
- Nie, nic- Ocieram łzy i mało kobieco podciągam nosem.
- Co się stało?- Podchodzi do mnie i łapie mój podbródek. Unosi go do góry. Jego oczy w świetle księżyca są takie magiczne.
- Bo...bo ty ją kochasz. A j-ja ja się bałam...- Mówię przez płacz
- Ciii
- Kocham cię tak samo mocno jak ją- Mrugam kilkakrotnie oczami. Staję na placach i składam delikatny, ale czuły pocałunek na jego ustach. Omijam go i podchodzę do Darcy by zmierzyć jej gorączkę. Nieco spadła.

Kontroluję swoje ruchy, ale nie kontroluję swojej miłości i to mnie gubi.

_________________________________

Bardzo przepraszam za błędy, ale chciałam go dodać jak najszybciej i nie miałam czasu. Również należą się przeprosiny za taką długą przerwę, ale mój internet stał się nieznośny i nie chciał chodzić, a komputer się cholernie zacina :/  Pisałam więc na telefonie. Mam nadzieję, że się podoba i zostawicie po sobie szczere komentarze. 


3 komentarze:

  1. też chciałabym mieć taki talent do pisania jak ty! ten rozdział jest cudooooooooowny !!! kocham go !!! a Harry i Darcy i Sky oni są tacy słodcy :*

    OdpowiedzUsuń
  2. slodko sie robi. biena Darcy ♥
    czekam na nowy rozdzial i życze weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. super ♥
    mam nadzieję, ze Harry, Sky i Darcy stworzą szczęśliwą rodzinkę ;D

    OdpowiedzUsuń